Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomalos osady Chlewo, Łódź. Przekręciłem już z BIKEstats 29758.89 kilometrów w tym 9317.12 po wertepach Jeżdżę z prędkością średnią 20.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomalos.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Midi 50-100km

Dystans całkowity:9755.49 km (w terenie 3087.50 km; 31.65%)
Czas w ruchu:428:09
Średnia prędkość:22.79 km/h
Maksymalna prędkość:62.81 km/h
Maks. tętno maksymalne:181 (91 %)
Maks. tętno średnie:149 (75 %)
Suma kalorii:8681 kcal
Liczba aktywności:153
Średnio na aktywność:63.76 km i 2h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
61.80 km 44.00 km teren
03:11 h 19.41 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

do Czarnożył, opis i zdjęcia

Środa, 7 marca 2007 · dodano: 07.03.2007 | Komentarze 1

do Czarnożył, opis i zdjęcia w dniu 08.03.2007

Dane wyjazdu:
61.10 km 12.00 km teren
02:45 h 22.22 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Do Sieradza i z powrotem,

Wtorek, 6 marca 2007 · dodano: 06.03.2007 | Komentarze 5

Do Sieradza i z powrotem, nie ma fotek bo w tamtą stronę nie było czasu a powrót grubo po zmroku. Ubrałem się dziś za ciepło i w drodze zrobiło mi się gorąco. Trzeba by coś zdjąć pomyślałem, ale plecak miałem już pełny (i niestety ciężki bardzo), więc schowałem polar w tym samym paśniku który kilka dni temu chronił mnie przed ulewą. W drodze powrotnej miałem spore problemy, żeby znaleźć w ciemnym lesie ten paśnik i odebrać polar z tej nietypowej szatni, ale jakoś się udało.

Dane wyjazdu:
69.50 km 16.00 km teren
03:39 h 19.04 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Do Sieradza i trochę

Piątek, 2 marca 2007 · dodano: 02.03.2007 | Komentarze 5

Do Sieradza i trochę po Sieradzu

Trochę słońca, trochę deszczu, nowe stery i zdecydowanie za dużo za silnego wiatru. Przed jedną ulewą schowałem się w paśniku :D










Dane wyjazdu:
86.70 km 11.00 km teren
03:57 h 21.95 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

W poszukiwaniu Pędziwiatrów

Poniedziałek, 26 lutego 2007 · dodano: 26.02.2007 | Komentarze 6

W poszukiwaniu Pędziwiatrów

Coś mam niefart ostatnio, jeszcze nie wydobrzałem całkiem po ostatniej glebie a dzisiaj znowu się pokiereszowałem, ale o tym potem. Wczoraj patrząc na mapę rzuciła mi się w oczy dziwnie brzmiąca nazwa Pędziwiatry, patrzę sobie dalej a w okolicy są jeszcze takie nazwy jak: Szczesie, Lisy, Pluty, Wiry no i Ciołki. Muszę tam jechać pomyślałem. Okazja nadarzyła się nadzwyczaj szybko :) Dziś i tak musiałem wyjść z domu na chwilę w pewnej sprawie o 3:00 (ale to brzmi hehe), więc czemu by potem na rowerek nie wyskoczyć. Jak pomyślałem tak zrobiłem i o 4:00 już kręciłem (pod wiatr niestety). W Gruszczycach podjechałem pod kościółek gdzie zeszło mi przynajmniej 20min (generalnie obijałem się czekając na światło dzienne). Niestety jak tylko ruszyłem dalej to się rozpadało. Po przejechaniu w deszczu i pod wiatr około 15km było mi już cholernie zimno i mokro. Schowałem się na przystanku autobusowym w Chajewie. Spróbowałem rozgrzać swoje zmarznięte końcówki, zjadłem nieśpiesznie kanapeczkę, pogapiłem się w mapę i zwyczajnie czekałem aż się rozwidni i przede wszystkim przestanie padać. Co prawda się rozwidniło ale padać nie przestało. Nie było mi już jednak tak zimno, więc ruszyłem dalej w poszukiwaniu Pędziwiatrów. Znalazłem je (jak i wszystkie wcześniej wymienione miejscowości) bez problemów. Nie wszystkie miejscowości miały tablice z nazwami, więc chciałem zrobić zdjęcie tabliczki z numerem domu, zależało mi zwłaszcza na Pędziwiatrach. Niestety, tabliczki były na nielicznych domach, sprzed dwóch przepędziły mnie psy a reszta tabliczek była gdzieś w głębi podwórek. Deszcz mnie już zniechęcił i postanowiłem wracać.

Będąc w Błaszkach (około 11km od domu) pewna pani zasiadająca za sterami Fiata 126p wyprzedziła mnie i zaraz po tym skręciła w prawo tuż przed moim przednim kołem próbując wjechać na swoje podwórko. Nie zostawiła mi żadnej możliwości reakcji i najnormalniej w nią wjechałem. Wylądowałem w kałuży (co właściwie było mi już obojętne bo i tak byłem mokry), pokiereszowałem obydwa kolana, prawy łokieć i rozciąłem prawy kciuk o zderzak (chyba) pojazdu tej pani. Trochę byłem oszołomiony i nie od razu załapałem, że pani przejęła się moim losem i kilkakrotnie pytała czy nic mi się nie stało. Jak już załapałem to powiedziałem, że mam całkiem spore szanse na przeżycie i jeszcze pewne rzeczy, których nie przytoczę. Na koniec dodałem żeby nie wjeżdżała więcej w rowerzystów.





Dane wyjazdu:
60.10 km 7.00 km teren
02:44 h 21.99 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Plan był taki - jadę na

Wtorek, 20 lutego 2007 · dodano: 20.02.2007 | Komentarze 8

Plan był taki - jadę na skarpę w Siedlątkowie i wracam do domu, starając się przy tym wyciągnąć w miarę przyzwoitą średnią, w każdym razie powyżej 25km/h.

Szło całkiem nie źle, po około 20km średnia 27,3km/h i nogi podają jak trzeba. Zjeżdżam sobie z łagodnej górki, na liczniku 35km/h, cały zadowolony jestem bo średnia rośnie, delikatny ruch kierownicą i... wyłożyłem się natychmiast. Przeleciałem z rowerem jeszcze dobrych parę metrów. W pierwszej chwili kompletnie nie domyślałem się dlaczego to się stało. Wstałem powoli, sprawdzam czy jestem cały... turlałem się, więc tylko drobne szlify, dużo dało też ubranie z kilku warstw, ufff. Dopiero teraz, stojąc i ślizgając się na asfalcie stwierdzam, że droga jest oblodzona, kompletnie nie było tego widać. W dodatku jest około 7:20 i dobrych kilka stopni na plusie, więc zimniej raczej nie było, a jednak w lesie przymarzło.

Sprawdzam aparat (miałem go w kieszeni na plecach i czułem, że oberwał co najmniej dwa razy)... ufff cały i działa. Teraz rower... ufff, przytarte i wygięte siodełko, poluzowane jarzemko, przekręcony róg i szlifnięta przerzutka tylna - drobnostki.



Nie tylko ja dałem się nabrać na ładny czarny asfalt, jak dochodziłem do siebie to dwa kolejne samochody przeleciały przez pobliski stop na zablokowanych kołach.

Po kilku obrotach korbowodem stwierdzam, że można jechać dalej, trochę boli tu i ówdzie, ale nie jakoś bardzo. Kontynuuję wycieczkę rezygnując jednak z utrzymywania wysokiej średniej.

Tablica na tamie zbiornika Jeziorsko poświęcona pomysłodawcy, projektantowi i inwestorowi w jednej osobie - Józefowi Głuszakowi.


Tama z góry...


...i z dołu...


Próg wodny poniżej tamy


Kościółek w Siedlątkowie


Ewolucja przetwornic energii wiatru


Plaża pod klifem.


Bilans gleby po wizji lokalnej w domu
Obtarcia: lewy łokieć, prawe biodro, prawe kolano, prawa i lewa goleń.
Stłuczenia: lewy nadgarstek (nieco opuchnięty), lewe udo - najbardziej dokuczliwy uraz, boli, uniemożliwia przykucnięcie i utrudnia chodzenie.
Jest jeszcze kilka przytarć na odzieży, na kasku nie ma nawet ryski. Od lat nie miałem tak twardego lądowania.

Dane wyjazdu:
77.70 km 40.00 km teren
04:51 h 16.02 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Fraszka, lekki(?) rajd na

Niedziela, 18 lutego 2007 · dodano: 18.02.2007 | Komentarze 13

Fraszka, lekki(?) rajd na orientację

Impreza dla mnie zaczęła się kilkanaście minut po 7:00...

(pomysł na zdjęcie zapożyczony od blasa)


...kiedy to wyruszyłem na miejsce spotkania z ekipą z Sieradza.
To jest właśnie miejsce spotkania


Do bazy rajdu dotarliśmy kilka minut przed godziną zero (10:00)



Do godziny 11:00 zastanawialiśmy się czy najpierw jechać na PK1 czy PK21 (i robiliśmy jeszcze inne rzeczy :p).


Odnalezienie pierwszych punktów kontrolnych nie sprawiło nam problemów.

Na skróty do PK5


Na PK6 mieliśmy jednak zdecydowanie pod górkę, wpakowaliśmy się w błoto i gęste krzaki, spłoszyliśmy dzika, a i tak musieliśmy zawrócić.

W końcu dojechaliśmy na zamek od drugiej strony




Okazaliśmy łaskę nieszczęśnikom z lochów


Między zamkiem a PK7 jadąc z górki dość szybko wpakowałem się w głębokie błoto i... cóż, gleba, od tej chwili mogłem śmiało przestać dbać o czystość swoją i rowerka.

Okolica PK9 to kapeć w moim tylnym kole i zmiana dętki. Szczęśliwie dość szybko po tej naprawie zorientowałem się co było przyczyną awarii.


Oponę musiał przeciąć źle ustawiony klocek albo (co bardziej prawdopodobne) klocek oblepiony lodem po zimowych wycieczkach.

Jak się dowiedzieliśmy na rajdzie droga o nawierzchni utwardzonej wcale nie musi zwiastować łatwego pedałowania.


Najwięcej było chyba jednak dróg o nawierzchni błotnej (zróżnicowanych odmian)


Najbardziej oddalony PK13 postanowiliśmy zdobyć od południa (chyba najtrudniejszy odcinek)


Staw Zimowy przy PK14


Na PK14 nie znaleźliśmy dziurkacza


Byliśmy zdruzgotani...


Zachodzące słońce poganiało nas jednak na kolejne punkty kontrolne...


...ale zlokalizowanie sklepu spożywczego skutecznie nas od nich odciągnęło.



Robiło się coraz później, przeprawiliśmy się więc ponownie przez Barycz...


...i na mokrych łąkach szukaliśmy kolejnych punktów kontrolnych


PK21 znaleźliśmy już po ciemku, na mecie byliśmy o 18:09, jako przedostatnia ekipa :) Na trasie jechaliśmy bardzo wolno nie przemęczając się zbytnio i przy każdej możliwej okazji robiliśmy przerwy. Muszę jednak przyznać, że ze względu na trudny teren wcale nie była to taka "FRASZKA" jakiej można się było spodziewać. Dystans z rajdu to 53km, reszta to dojazdówka.

Dane wyjazdu:
76.00 km 14.00 km teren
03:39 h 20.82 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Sztuciec

Wtorek, 6 lutego 2007 · dodano: 06.02.2007 | Komentarze 5

Sztuciec

Postanowiłem zainwestować w amortyzator. Udałem się do Sieradza (trasa standardowa przez las i Wartę, i nabyłem to co chciałem w cenie lepszej niż oczekiwałem ale cóż... było już późnawo. Widelcowi trzeba było zrobić serwis a w rowerze zamontować nowe stery i mostek. Trwało to wszystko nieco i do domu wróciłem około 3:30 :)

I w tym miejscu chcę złożyć Tomaszowi WIELKIE DZIĘKI, to jego zasługa, że amorek jest na swoim miejscu i że działa jak powinien. Bez niego w życiu bym sobie z tym widelcem nie poradził a zajęło nam to przecież masę czasu. Dzięki bardzo Tomasz (a te stery to coś czuję, że nadają się tylko do... /pipipipi/, nic im się nie poprawiło). Dziękuję też Agacie za to, że jakoś zniosła to, że Tomek dzisiaj wybrał randkę z widelcem :)



Powrót tą samą trasą. Jechało się super, ruchliwa zwykle droga była pusta :)

Dane wyjazdu:
65.60 km 42.00 km teren
03:36 h 18.22 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Dzisiejsza wycieczka częściowo

Sobota, 3 lutego 2007 · dodano: 03.02.2007 | Komentarze 7

Dzisiejsza wycieczka częściowo wspólnie z sieradzakami :) Umówiliśmy się na moście na rzece Warcie... nie gdzie indziej jak w mieście Warcie. Do miejsca spotkania jechało mi się super z wiatrem w plecy... Sieradzakom jechało się "mniej super" więc wykorzystałem wolną chwilę na zrobienie kilku fotek Warty i jej rozlewisk.


Po czym wyjechałem im na przeciw do Włynia. Posililiśmy się tam nieco i ustaliliśmy ogólny (bardzo) plan dalszego działania. Po dojechaniu do "autostrady" odbiliśmy na N w las i śródleśne łąki.


Natrafiliśmy tam jednak na liczne przeszkody wodne...


...przez które wylądowaliśmy w niezłych malinach.


Musieliśmy zarzucić również jazdę po drodze, która standardowo... cichaczem i podstępnie rozpłynęła się nie wiadomo gdzie nie wiadomo jak.



Sytuacja wymagała oględzin z wysokości...


...i wyszło na to, że musimy kawałek wrócić po własnych śladach.


Potem już szło gładko po ładnych szutrowo-piaskowych drogach. Rozstałem się z chłopakami w Miedźnie. W drodze powrotnej to ja miałem pod wiatr. Jak byłem w okolicach mostu przelatywało ogromne stado gęsi, miałem je nad głową przez dobrych parę minut.

Żeby nie było, że mnie tam nie było :)


Dane wyjazdu:
52.20 km 19.00 km teren
02:25 h 21.60 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Po wczorajszych błotnych

Piątek, 2 lutego 2007 · dodano: 02.02.2007 | Komentarze 6

Po wczorajszych błotnych przejściach postanowiłem, że dziś po powrocie rower ma być w takim stanie, żebym nie musiał go myć. Wybrałem trasę z większą ilością asfaltu i lżejszym terenem...



Jak pojawiało się błoto to grzecznie zwalniałem a nawet kilka razy przenosiłem rower. Ucierpiał na tym nieco lewy but...


Ale poświęcił się w słusznej sprawie, więc chyba się nie gniewa :)

Zamysł prawie się udało zrealizować, to znaczy mycie rowerkowi by na pewno nie zaszkodziło, ale jak postanowiłem tak zrobiłem i nic mu się nie stanie chyba.

Trasa: dom - Błaszki - Wojków - las - las - Niedoń - Błaszki - dom

Vmax=39.3

Dane wyjazdu:
59.00 km 18.00 km teren
02:54 h 20.34 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Porannie

Poranna wycieczka

Niedziela, 21 stycznia 2007 · dodano: 21.01.2007 | Komentarze 6

Porannie

Poranna wycieczka w świetnej pogodzie, trochę co prawda wiało a do wschodu słońca było zimno, ale nie ma co wybrzydzać. Było świetnie :)

Trasa: dom - Chwalęcice - Waliszewice - Staw - Szczytniki - Murowaniec - Michałów II - Cienia Folwark - Opatówek - Cienia Pierwsza - Trojanów - Szałe - Chełmce - Trojanów - Opatówek - Rajsko - Oszczeklin - Waliszewice -dom

A teraz pokaźna porcja fotek :)