Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomalos osady Chlewo, Łódź. Przekręciłem już z BIKEstats 29758.89 kilometrów w tym 9317.12 po wertepach Jeżdżę z prędkością średnią 20.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomalos.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2008

Dystans całkowity:853.56 km (w terenie 298.12 km; 34.93%)
Czas w ruchu:36:40
Średnia prędkość:23.28 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:56.90 km i 2h 26m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
58.45 km 12.00 km teren
02:26 h 24.02 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Nic zaskakującego, po prostu

Piątek, 27 czerwca 2008 · dodano: 28.06.2008 | Komentarze 1

Nic zaskakującego, po prostu do pracy, rano bezwietrznie ale za to powrót to była walka z konkretnym wiatrem, sporo połamanych gałęzi leżało na drodze.

Dane wyjazdu:
59.16 km 13.00 km teren
01:59 h 29.83 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Z wiaterkiem do pracy.

Czwartek, 26 czerwca 2008 · dodano: 26.06.2008 | Komentarze 0

Z wiaterkiem do pracy. Jechało się tak jakoś fajnie, że zupełnie znienacka wyszła mi średnia powyżej 30km/g :) Powrót niestety pod konkretny wiatr. Na szczęście przez jakiś10km udało się schować na jakimś żuczkiem - stąd ta średnia :)

Dane wyjazdu:
29.13 km 6.00 km teren
01:04 h 27.31 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Z Sieradza do domku.

Środa, 25 czerwca 2008 · dodano: 26.06.2008 | Komentarze 0

Z Sieradza do domku.

Dane wyjazdu:
29.12 km 6.00 km teren
01:03 h 27.73 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Do pracy, powrót blachosmrodem.

Poniedziałek, 23 czerwca 2008 · dodano: 26.06.2008 | Komentarze 0

Do pracy, powrót blachosmrodem.

Dane wyjazdu:
88.50 km 20.00 km teren
05:01 h 17.64 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Poranek po BO wśród BIKEstatsowiczy

Niedziela, 22 czerwca 2008 · dodano: 26.06.2008 | Komentarze 3

Poranek po BO wśród BIKEstatsowiczy przyszedł jakoś za wcześnie... :)


Pan Strup szykuje się już do domku


Najmłodsi jak zwykle mieli najwięcej energii, którą oczywiście trzeba było uzupełnić


Ja miałem jechać do domu ale skusiłem się jeszcze na wycieczkę poBikeOrientową w składzie BIKEstatsowo-PGRowo-Wolborskim... chyba jakoś tak :)

Najpierw do Smardzewic na tamę, potem do Inowłodza na Zamek i do kościoła Św. Idziego. Bardzo ładny romański kościół z możliwością wejścia na wierzę, z której roztacza się piękny widok (nie wziąłem aparatu :/).

Pojechaliśmy jeszcze do Spały a potem nową ścieżką pieszo-rowerową do Tomaszowa i na Niebieskie Źródła. Potem wróciliśmy już do Bogusławic.

Oczywiście zaistniały na wycieczce różne zdarzenia.

1. Przy hodowli żubrów zmiana dętki w towarzystwie małego żubra (przebrał się za kota).

2. Zjazdy przy tamie po schodach/trawie, Pixon coś tam jeszcze w krzaczkach robił :P

3. Zawstydzanie morotowerzystów

4. Mała kraksa, która skończyła się kilkoma siniakami i rozwaleniem tylnego koła. Za pomocą butów, asfaltu, i zmiany komponentów udało się w końcu rower uruchomić.

5. Rodeo na żubrze.

...i jeszcze parę innych.

Dane wyjazdu:
139.00 km 45.00 km teren
05:45 h 24.17 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

---=BIKE ORIENT 2008=---

Zanim

Sobota, 21 czerwca 2008 · dodano: 23.06.2008 | Komentarze 5

---=BIKE ORIENT 2008=---

Zanim zacznę o samym maratonie to trzeba trochę powiedzieć (i pokazać) o dniu poprzedzającym, czyli piątku.

Po pracy ruszyłem blachosmrodem do Wolborza a potem Bogusławic. Po dotarciu na miejsce okazało się, że rowerek ma kapcia. Nie tylko mój zresztą :) Zaczęło się zatem od zmiany dętek, składania rowerów i naprawy drobnych usterek.


Potem grill... no właśnie, planowałem wypić jedno piwko i do spania a od rana ostrą walkę na BO... Po tym jak straciłem rachubę w ilości wypitych browarów było dość jasne, że raczej nie powalczę o dobry wynik :)




Górnik się wpienił


Dmuchamy dmuchamy


Przepraszam, czy tu biją?...


...chyba tak ;)


Ja wam jutro pokarzę!


Rano (tak ze 2h wcześniej niż potrzeba) jakaś krzątanina zgoniła mnie z wyra. Nie było innej rady jak tylko zjeść leniwie śniadanko i równie leniwie szykować się do BO.

Jeszcze wspólna fota (by DMK77)




Logujemy się po numerki, jakieś dyskusje i oczekiwanie, w końcu start pod eskortą policji.

Planuję jechać na PK5 ale w pewnym momencie zmieniam plany i zawracam na PK2. Mijam zdziwionych bikerów, którzy myślą, że już zaliczyłem PK5 albo, że jestem szurnięty :) Jak docieram w okolice PK2 zaczynają się kłopoty (czyli jak zwykle u mnie na początku imprezy). Jadę kompletnie źle, wykręcam zbędne kilometry bo niemiłosiernie głębokim piachu. Mija bardzo dużo czasu zanim znajduję punkt. Razem ze mną na punkcie melduje się Piotr (zresztą późniejszy zwycięzca BO), tylko, że on ma już zaliczony PK8!
No dobra, szybko zapominam o tych stratach i ruszam na PK5, Najpierw ruszam za Piotrem ale potem wybieramy różne trasy. PK5 znajduję dość sprawnie ale bez małego nawracania się nie obyło.

Na PK spotykam mavica (organizator), który stwierdza, że pojedzie na PK10 tak jak ja, żeby było sprawiedliwie puszcza mnie jednak przodem, potem ja wybieram inną trasą niż on, potem zmieniam decyzję, potem wydaje mi się, że widzę go jakiś kilometr przede mną, aż w końcu znika mi już całkiem :). Na PK10 jest 10min wcześniej niż ja. PK10 to punkt żywieniowy, a ja nie jestem jeszcze głodny i mam spory zapas batonów, pomimo to przy zastosowaniu środków przymusu bezpośredniego kieszonki napełniają się kolejnymi batonikami. Jakąś połowę batonów, które w tym momencie posiadałem dowiozłem do mety :)

Teraz PK7. wszystko szło cacy do póki nie zasugerowałem się bikerami wracającymi z punktu. Po chwili zupełnie nie wiem gdzie jestem. Jak już się połapałem znalazłem punk bez problemów.
Foto by Kasia - miła strażniczka punktu (przy okazji pozdrawiam :))


Szybki powrót do schowanego w lesie PK6. Poszło szybko, łatwo, bez kłopotów. Na leśnym skrzyżowaniu w drodze na PK3 o mało nie wpadłem na innych bikerów. A punkt?... Po drugiej stronie rzeczki. Przeprawiam się przez niepewną prowizoryczną kładkę, kasuję kartę i jadę na PK4 (bardzo fajna miejscówa w opuszczonym gospodarstwie), który odnajduję dość łatwo.

Teraz kolej na najbardziej oddalony PK1. Jadę jakieś 1200m po srogim piachu przez krzaki a po wyjechaniu na asfalt okazuje się, że 30m na wschód za pasem sosenek była ścieżka :/ Teraz już bez kłopotów docieram w okolice jedynki. Punkt jest opisany jako "Skraj lasu" i jest na południe od drogi. Po dotarciu na szczyt wzniesienia pomyślałem, że zjazd to nie jest dobre rozwiązanie i jadę po murawach na przełaj. Po chwili trafiam na ścieżkę w życie, która prowadzi mnie prosto do punktu.

Teraz zostały do zaliczenia już tylko PK9 i PK8. To tylko dwa punkty ale do przejechania jakieś 50-60km. gdy ostro grzeję na PK9 natrafiam na DMK77. Stwierdza, że na mecie będę przed nim, hmm nie wydaje mi się to takie oczywiste. Szybkie wspólne zorientowanie mapy i każdy pojechał w swoją stronę. Przy PK9 trochę się błąkam ale w końcu znajduję punkt. Teraz do Sulejowa prosta droga... faktycznie była prosta, tylko, że ja byłem jakiś zamroczony i w lesie pogmatwało mi się coś na tej prostej drodze, znowu tracę dużo czasu, gapię się w mapę jak otumaniony, jadę raz w jedną raz w drugą stronę, kompletna porażka nawigacyjna. W końcu załapałem o co chodzi, teraz długa droga na PK8, niestety w większości pod wiatr. 100m za punktem znowu spotykam się z DMK77, objechaliśmy zbiornik Sulejowski z przeciwnych stron po to, żeby zaliczyć PK8 :D Dobrze mi się jedzie a do mety już blisko więc nie czekam.

Na mecie melduję się z czasem 6h 13min, a czas jazdy to 5h 19min... o rety! Prawie godzina bezproduktywnego stania. Przejechałem 130,5km a najlepsi 114km, więc nawigacyjnie też słabo. Średnia z maratonu to 24,48km/h

Ogólnie zabawa była przednia, trasa przyjemna, punkty sprytnie umieszczone. Jak zwykle jechałem baz mapnika i kompasu. Ostatecznie byłem 18 na 104 sklasyfikowanych, bez rewelacji ale wynik w tym wypadku jest powiedzmy umiarkowanie ważny, bawiłem się SUPER!!!

Dane wyjazdu:
62.45 km 12.00 km teren
02:40 h 23.42 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Dziś rekreacyjnie. Relaksik

Czwartek, 19 czerwca 2008 · dodano: 19.06.2008 | Komentarze 8

Dziś rekreacyjnie. Relaksik po ostatnich harcach (czuć w nogach, chyba sie nie zregeneruje do BO). Do pracy pod wiatr, z pracy z wiatrem.

Tak było rok temu, jak będzie tym razem? :):):)


Dane wyjazdu:
57.92 km 12.00 km teren
02:01 h 28.72 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Śmiganko do pracy, w drodze

Środa, 18 czerwca 2008 · dodano: 18.06.2008 | Komentarze 2

Śmiganko do pracy, w drodze powrotnej powalczyłem o średnią. W nogach czuć jeszcze wczorajsze zapiepszanie a dziś też się nie oszczędzałem... hmmm chyba nie wpłynie to pozytywnie na wynik na BO.

Kościół w Strońsku św. Urszuli i Jedenastu Tysięcy Dziewic



Późnoromański, jeden z pierwszych ceglanych w Polsce, z tympanonem przedstawiającym smoka (bazyliszka) zjadającego szarańczę. Więcej tu. Kościół jest świeżo po remoncie. Fotki wnętrza innym razem (obowiązuje zakaz fotografowania, więc warto poczekać)

Dane wyjazdu:
66.19 km 44.00 km teren
02:29 h 26.65 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Udało mi się wstać na tyle

Wtorek, 17 czerwca 2008 · dodano: 17.06.2008 | Komentarze 7

Udało mi się wstać na tyle wcześnie, żeby pojechać do pracy wertepem.

Tak zwany blady świt :) (jeszcze z okna)


Wybrałem wariant po wzgórkach... kemowych :) na zachód od Warty. Jechało się cudownie, zero wiatru, temperatura idealna, tylko mokry piach sypał w napęd. Pod firmą złapałem węża, więc pierwszą rzeczą jaką zrobiłem w pracy było klejenie dętki (później powietrze i tak zeszło, więc podjechałem po nową bo ta miała już sporo łatek).




Powrót taką samą trasą jak dojazd do pracy (no prawie). Tym razem przeszkadzał wiaterek, ale na szczęście słaby. Dzisiejsze pedałowanie to sporo ostrego siłowego łojenia bez litości na podjazdach... przydał by się masażyk kończyn dolnych :)

Serducho
HZ=6%
FZ=51%
PZ=43%
MAX=199bpm (oj dawno takiego nie miałem)
AVG=149bpm

Vmax=46,96km/h

W uszach:
Tam -> System of a Down - Steal This Album!
Powrót -> Chemical Brothers - Surrender

.

Dane wyjazdu:
54.89 km 42.00 km teren
02:14 h 24.58 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wbrew pozorom jeszcze

Niedziela, 15 czerwca 2008 · dodano: 15.06.2008 | Komentarze 6

Wbrew pozorom jeszcze żyję, a nawet na rowerze czasem ostatnio jeździłem. Sporo mnie nie było, a jak byłem to z czasem było krucho i nie miałem neta w domu. Nadrabiam zaległości i dodałem ostatnie wycieczki. Skończony jest też opis Jury 2008, doczekał się nawet kategorii w blogu :)

A na dziś plan był prosty. Wczoraj miałem jechać do Pułtuska na DYMNO ale nie wyszło, więc dziś postanowiłem, że zrobię sobie dymno sam :) Postanowiłem przejechać 100km w czasie jak najkrótszym, z jak największym udziałem terenu. Pomyślałem, że dobrze by było jak by się udało zmieścić w 4h 30min (razem z postojami). Jak widać nie wyszło, a to za sprawą deszczu, który to zaczynał to przestawał padać. Może i bym go olał ale nie wziąłem plecaka i nie miałem jak zabezpieczyć przed wodą aparatu, telefonu i mapy. W Błaszkach ulewa była już solidna i po jej przeczekaniu wróciłem do domu. Po drodze z Błaszek do domu i tak dopadł mnie jeszcze deszcz.