Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomalos osady Chlewo, Łódź. Przekręciłem już z BIKEstats 29758.89 kilometrów w tym 9317.12 po wertepach Jeżdżę z prędkością średnią 20.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomalos.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:52.00 km (w terenie 18.00 km; 34.62%)
Czas w ruchu:03:02
Średnia prędkość:17.14 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:17.33 km i 1h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
24.00 km 13.00 km teren
01:14 h 19.46 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:-20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Rajd na który nie dojechałem

Niedziela, 24 stycznia 2010 · dodano: 24.01.2010 | Komentarze 2

Miałem jechać na rajd po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich ale późno się zebrałem, po drodze się zatrzymywałem bo rower zamarzał i jeszcze myślałem, że na pamięć trafię a mapę miałem w kieszeni na telefonie, a że piździawka była konkretna to nie chciało mi się na niego patrzeć i zabłądziłem :) Na rajd więc nie pojechałem ale przynajmniej się przewietrzyłem. Piękną zimę mamy tej zimy :)
Ze względu na temperaturę po powrocie ochota na drinka mnie naszła :)




Dane wyjazdu:
18.00 km 0.00 km teren
01:00 h 18.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

do pracy

Piątek, 22 stycznia 2010 · dodano: 24.01.2010 | Komentarze 0

Jak zwykle, z tym dodatkiem, że piździ jak nie wiem co :)


Dane wyjazdu:
10.00 km 5.00 km teren
00:48 h 12.50 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Zgniła ryba i śnieżne rowery

Środa, 6 stycznia 2010 · dodano: 06.01.2010 | Komentarze 4

Rakfisk. To taki norweski specjał. Jest przyrządzany z ryby z rodziny łososiowatych (może być pstrąg albo troć), delikwenta się soli a następnie pozostawia na dwa lub trzy miesiące, aby sfermentował. Kiedy jest gotowy, je się go na surowo. Taką właśnie zgniłą rybkę zapodaliśmy sobie dziś z Kasią na obiadek, cuchnie to niemiłosiernie, a smakuje... hmmm, są tacy którzy uważają to za wyjątkowy przysmak, nam wchodziło średnio, a oddechu o zapachu zgniłej ryby nie pozbędziemy się pewnie rzez parę dni :)

Potem było już dość normalnie, późnym wieczorem wyszliśmy na rower (wreszcie!!!) poszaleć po śniegu (a spadło go dziś sporo :)) Kasia radziła sobie bardzo dzielnie, choć bez gleby się nie obyło :)



Yeti? :)