Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomalos osady Chlewo, Łódź. Przekręciłem już z BIKEstats 29758.89 kilometrów w tym 9317.12 po wertepach Jeżdżę z prędkością średnią 20.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomalos.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
26.00 km 11.00 km teren
01:05 h 24.00 km/h
Max prędkość:38.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wieczorkiem

Środa, 4 kwietnia 2012 · dodano: 04.04.2012 | Komentarze 0



Coś mnie ruszyło (sumienie?) i poszedłem na wieczorny rowerek, dobrze się trochę pobujać z wieczora :) Nawet ze 3 km błocka udało się zaliczyć :D


Dane wyjazdu:
20.00 km 16.00 km teren
01:16 h 15.79 km/h
Max prędkość:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

W tę i nazad

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 1



Dziś zdjęcia z innej perspektywy



Dane wyjazdu:
45.00 km 41.00 km teren
02:35 h 17.42 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Przygłów - Lubień Przygłów

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 1

Pogoda napawała dziś optymizmem to i wycieczkę dodam na bikestats :) Chciałem żebyśmy pojechali w miejsca trochę zapomniane, takie "zapyziałe dziury" i zapomniane wioski przytulone gdzieś pod lasem. Założenia udało się zrealizować, niektóre miejsca wręcz nas zaskoczyły swoim zapomnieniem, a w jednym czy dwóch miejscach poczuliśmy się nawet trochę jak na Podlasiu czy ukraińskim Wołyniu.



Dwa zdjęcia z nocy poprzedzającej wycieczkę...
Młody Księżyc


I "stare gwiazdki"


...i dwa z wycieczki

Kategoria Mini 0-50km


Dane wyjazdu:
33.50 km 12.00 km teren
02:18 h 14.57 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Jeszcze raz nad zalew

Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 20.11.2011 | Komentarze 1

Nad Zalew Sulejowski

Po drodze. "We młynie w Chrzęcinie" :)


Dane wyjazdu:
43.60 km 22.00 km teren
02:10 h 20.12 km/h
Max prędkość:34.40 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 97%)
HR avg:151 ( 76%)
Kalorie: 1850 (kcal)
Rower:

Gdzieś tam na wschód od Rzgowa

Niedziela, 6 listopada 2011 · dodano: 06.11.2011 | Komentarze 0

Zaskoczyło mnie, że tyle terenowych dróżek dzisiaj znalazłem, myślałem, że będę prawie cały czas asfaltem jechał, a tu proszę, miła niespodzianka. Co prawda w większości drogi okazały się polnymi zarośniętymi trawą ale co tam. Znalazłem też nowe górki i laski - czyli małe lasy :)


I jeszcze jedno, noga dziś mnie nie bolała! Może jakoś długo nie jeździłem ale ostatnio na pewno już przynajmniej odczuwałem ją po takich dystansach. Jest nadzieja :)







Pas drogowy, autostradowy (będzie budowa)



Dane wyjazdu:
33.00 km 17.00 km teren
02:03 h 16.10 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Stoki

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 05.11.2011 | Komentarze 5

Popołudnie z Kasia na północnym-wschodzie Łodzi.
Kilka zdjęć:













.


Dane wyjazdu:
35.80 km 20.00 km teren
02:00 h 17.90 km/h
Max prędkość:40.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: 1700 (kcal)
Rower:

Zalewowa wycieczka

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 0

Przypomnę o sobie :)
Wybraliśmy się z Kasią nad zalew, tym razem 'z rańca', jak tylko zrobiło się widno.

Edit
---------------------------------
Przeglądając blog Błażeja zorientowałem się, że można dodawać widget ze SportsTracker.com :) No to testujemy, tylko nie zwracajcie uwagi na dane z pulsometru - zwariował :) Trochę mnie wkurza ta opaska z 'sinozębym' bo jak mam telefon w tylnej kieszonce to takie właśnie kwiatki się dzieją.

---------------------------------

Trochę fotek
Trzeba było trochę odpompować.


Niektórzy to się szybko nudzą ;)




Dobry szlaban nie jest zły.






Niestety ciągle boli mnie noga, dwa ostatnie maratony na orientację musiałem przerwać, start w FunexOrient i Nocnej Masakrze pod znakiem zapytania :(


Dane wyjazdu:
140.00 km 50.00 km teren
06:40 h 21.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Złoto dla Zuchwałych

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 10

A co, napiszę relacyjkę :)
Forma w tym roku raczej turystyczna ale na maratony postanowiłem pojeździć, przynajmniej na te na które się da.
Złoto dla zuchwałych - taka to ci nazwa, myślałem, że może poszukam jakichś sztabek albo przynajmniej grudek na punktach kontrolnych ale niestety, złoto było tylko w nazwie no i powiedzmy, że dla zwycięzców.

Na start dojechaliśmy o 9:00 - czyli w sam raz, bo o tej godzinie zamykali biuro :) Rejestracja szczęśliwie się jednak powiodła, pierwszy sukces, pomyślałem :)

Dobra passa nie trwała jednak długo, pierwsze zaskoczenie to mapa, pięćdziesiątka przeskalowana do... no właśnie, w jakiej to jest skali? :) Nawet organizator nie wiedział :) W trasie, po kontroli z licznikiem wyszło że coś około 1:80000, ale trochę to ustalanie trwało. O ile nieznaną skalę mapy to jeszcze można potraktować jako dodatkowy smaczek to jej czytelność pozostawiała wiele do życzenia. Najwięcej ugrał na tym Grzegorz, który ze względu na swój wzrok wziął wielgaśną lupę :)

No dobra, czas startować. No i jak zwykle wyjazd z bazy skończył się wtopą, po kilkuset metrach nie wiedziałem gdzie jestem - taka moja przypadłość - wszystko w normie :).
Z pomocą kompasu wychodzę z opresji, jednak na dzień dobry jestem w tyłach. Do punktu staram się podgonić, w okolice trafiam dość gładko. Z punktu zjechał właśnie Piotrek Buciak i jeszcze kilka osób. Pomyślałem, że i ja szybko znajdę punkt,. Ale to się nie udało, Szukam punktu razem z Pawłem i jeszcze kilkoma osobami. Schodzi nam dość długo zanim się połapaliśmy że właściwy wąwóz jest obok, ech.. podbijamy punkt i w drogę, wyprzedza mnie Paweł, korciło mnie żeby usiąść mu na koło ale wiedziałem, że jestem za słaby i nie mógł bym dać dobrej zmiany. Na koło siada mu inny zawodnik, jednak odpada za pierwszym skrzyżowaniem. Wyprzedzam go i jadę dalej mając Pawła w zasięgu wzroku. Jadę na głupka za Pawłem ale jak się okazuje nawet najlepsi popełniają błędy. Gdy stwierdził, że się pomylił i zjechał w jakąś boczną dróżkę ja nagle nie wiem gdzie jechać, ba, nie wiem gdzie jestem. W efekcie do punktu docieram od innej strony, jadąc przez najbliższą miejscowość (tak żeby się połapać gdzie jestem).

Nie wyszło jednak tak źle, na punkcie spotykamy się znowu. A tuż obok PK rosną sobie beztrosko krzaczki konopi :)

Na kolejny PK jadę początkowo za Pawłem ale szybko mi ucieka, trafiam na punkt idealnie, po chwili dojechał Paweł. Znowu puszczam go przodem i próbuję skrótu przecinkami, ale sporo na tym tracę i wracam na asfalt a na punkcie znowu melduję się przed nim. Potem się okazało, że pojechaliśmy trochę dłuższą drogą, która miała wprowadzić prosto na punkt, jednak tak było tylko na mapie, w rzeczywistości przejechaliśmy zdecydowanie za daleko, Następny PK - ruiny wieży, których nie ma :O ale punkt jest :)
Mijam Wisłę, mijam Bydgoszcz - oczywiście nie bez perturbacji w mieście, jak na mnie przystało :) Punkt schowany w krzakach obok parowu, ktoś znalazł, więc nie muszę łazić po krzakach. I tutaj rozstajemy się z lasami. Teraz czekają nas otwarte tereny i asfalt.

PK 7 - 15 m od ogrodzenia, hmm... wjechałem od takiej strony, że ogrodzeń było co nie miara :) Bez szukania się nie obyło, ale w końcu się udało.

PK9 - drzewo przy wejściu do jaskini... Co? tu jaskinia? A jednak była :)

Teraz długi asfaltowy przelot na PK5. Dopada mnie kryzys, od teraz jedzie mi się ciężko. Kończy mi się picie i nie chce mi się jeść, przez cały maraton zjadłem 3 batony, wciskając je w siebie na siłę. PK 5 i 13 znajduję sprawnie, jednak wlokę się straszliwie, nie mam mocy, trochę poratował mnie przydrożny sklep, w którym uzupełniam picie. Męcząc się jadę na PK2 Paweł, Michał i jeszcze ktoś już wracają z punktu, kiedy ja mam doń jeszcze spory kawałek. Niestety punktu szukam niemiłosiernie długo. Dwukrotnie obchodziłem drzewo na którym wisiał lampion, przeszedłem pod nim i nie zauważyłem! Grrrr.
Zostały 3 PK, Ich znalezienie nie sprawia mi kłopotu na szczęście, no może poza PK 3 kiedy łażę po krzakach za bardzo na zachód, parząc się pokrzywami. W dodatku wyjechałem z punktu dość niefortunnie i musiałem gramolić się wąwozem, który wyprowadził mnie nie tu gdzie trzeba. Tempo do mety mam już mizerne, nie mam siły przycisnąć :(

Na metę pierwsze przyjechały 3 grupki po 3 osoby a pierwsza była grupka Pawła i Michała. Szkoda, że się pod nikogo nie podczepiłem, było by sporo łatwiej na tych nieosłoniętych asfaltach. Przyjechałem chyba jako pierwszy bezgrupkowiec Jak się okazało nie przyjechałem jednak jako pierwszy bezgrupkowiec, szybciej na pewno był theli a może jeszcze ktoś. Ostatecznie zająłem miejsce 10. Biorąc pod uwagę moją formę i to, że jechałem samotnie to wynik... hmmm można zaakceptować.

Impreza udana, organizatorzy dobrze wykorzystali teren na rozstawianie punktów, było kilka wpadek, ale można to wrzucić to wora z napisem "smaczki".



Przy okazji znalazła się w aucie moja stara kanapka :D


Dane wyjazdu:
156.20 km 100.00 km teren
10:38 h 14.69 km/h
Max prędkość:34.00 km/h
Temperatura:-16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Nocna Masakra 2010

Niedziela, 19 grudnia 2010 · dodano: 19.12.2010 | Komentarze 13

To była prawdziwa masakra.
Piękna zimowa sceneria, duuużo śniegu i tęgi mróz. około 5:00 było -16°C, potem pewnie jeszcze spadła. Niestety popełniłem poważny błąd na ostatnim punkcie, prócz straty masy czasu kosztowało mnie to też odmrożenia II stopnia na 4 palcach u nóg, na szczęście niewielkie powierzchniowo.
Trasa była naprawdę super, Danielowi udało się ją tak przebudować w ostatniej chwili, że większość dało się przejechać (choć było bardzo wyczerpujące). Pomimo kretyńskiego błędu na ostatnim punkcie zająłem dobre 4-te miejsce.
146km na maratonie, reszta powrót z ul. Brzezińskiej do domu.
Fota a'la Nasza Klasa ale kto by miał do tego głowę :)

P.S. Może dodam tu jeszcze jakieś wycieczki :)

Dane wyjazdu:
17.00 km 0.00 km teren
00:48 h 21.25 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Powódź - wytwór pomysłowego Polaka

Czwartek, 27 maja 2010 · dodano: 27.05.2010 | Komentarze 7

Jak słucham radio rano przy śniadaniu albo jadąc autem i słyszę niektóre inteligentne komentarze o powodzi to krew mi się zagotowuje w żyłach. Ktoś wpadł na pomysł, że poszkodowanym należy pomagać finansowo. W związku z kampanią wyborczą od razu wszyscy są nagle miłosierni i obiecują pomoc. Hojnie będą rozdawać publiczne pieniądze wszystkim poszkodowanym, kasa popłynie do zalanych gmin. Pewnie narażę się dużej grupie ale bardzo mi się to nie podoba.
Szanowny Pan Iksiński najpierw postanowił, że wybuduje sobie piękne gniazdko w jakimś pięknym miejscu. A gdzie jest ładnie i pięknie? No w dolinie rzecznej oczywiście, najlepiej tam gdzie nie ma jeszcze wielu sąsiadów. Z takim pomysłem idzie do gminy i gmina wydaje pozwolenie na budowę, pozwolenie, którego nie powinna wydać, bo wie, że jest to teren narażony na zalanie. Teraz Iksiński buduje i idzie ubezpieczyć dom. Ubezpieczyciel jest mądrzejszy nią urzędnicy w gminie i odmawia ubezpieczenia od powodzi ze względu na zbyt wysokie ryzyko. Mija kilka lat, budują się następni, po przecież jak im nie wydać zgody skoro Iksiński dostał. Przychodzi powódź i zalewa Iksińskiego i jego sąsiadów. Iksiński ma pretensje do całego świata, że go zalało, nie liczy się z prawami natury. I co robią nasze władze? Dają kasiorę, moją, twoją, naszą.