Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomalos osady Chlewo, Łódź. Przekręciłem już z BIKEstats 29758.89 kilometrów w tym 9317.12 po wertepach Jeżdżę z prędkością średnią 20.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomalos.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
109.43 km 26.00 km teren
06:45 h 16.21 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Sudety - dzień 3. Zobacz

Sobota, 9 czerwca 2007 · dodano: 09.06.2007 | Komentarze 12

Sudety - dzień 3. Zobacz też: dzień 0 - dojazd, dzień 1, dzień 2, dzień 4 - powrót
Niestety Canon pojechał w inne góry a ja musiałem pstrykać starym pożyczonym kompakcikiem :/

Lipova-Lazne, Jesenik, Karlova Studanka, Pradziad, Karlova Studanka, Vbrno pod Pradedem, Hermanowice, Zlate Hory, granica, Jarnołtówek, Biskupia Kopa, Jarnołtówek, Żabie Oczko.

Ze względu na moją nieporadność w odnajdywaniu się na czeskich szlakach postanawiam, że dziś nie pcham się w teren tylko jadę asfaltami.

Od noclegowni ruszam przez Lipową, Jesenik i Vidly do Karlovej Studanki. Dzień zaczyna się łagodnym podjazdem do miejscowości Bela, potem z łagodnego robi się 11% na przełęcz. z przełęczy szybki zjazd do miejscowości Vidly i do Karlovej znowu kilkukilometrowy podjazd, tym razem 12%. Po drodze (Bala pod Pradedem) zatrzymuję się przy sklepie na mały śniadaniowy popasik, po chwili podjeżdża grupka szosowców. A z Karlowej to już wiadomo, 6km ostro pod górę na Pradziada. Postanowiłem, że wjadę na górę bez zatrzymania i że jak przejadę kilkaset metrów to ocenię ile mam jeszcze sił po dotychczasowych podjazdach i określę sobie prędkość minimalną. Tak też zrobiłem i wyszło, że będzie to 9km/h. Okazało się, że z taką prędkością łykam kolejne grupki jak i pojedynczych rowerzystów, zarówno na trekkingach jak i na MTB. Czekam jedynie kiedy wyprzedzi mnie jakiś szosowiec. Chyba mało ich akurat wjeżdżało bo wyprzedził mnie tylko jeden, oddech drugiego przez długi odcinek czułem na plecach ale gdzieś po drodze mi przepadł. Podjazd nie okazał się jakiś straszny, ten przed Karlovą wydawał mi się cięższy. Na szczycie masa bikerów (na oko 100).



Zrobiłem dwie honorowe rundki dookoła wieży TV, przegryzłem nieco i.... 6km zjazdu z minimalną prędkością 50km/h :) SUUUUUUUUUUPER!!!!! :D Potem kolejne kilometry zjazdu do Vbrna pod Pradedem, było akurat po burzy, więc koła zrobiły mi niezły prysznic :)

Z Vbrna do Zlatych Hor przez Hermanowice w których poszukując obiadu zafundowałem sobie stromiasty podjazd przez wieś i nic nie znalazłem. No ale przynajmniej przejechałem sobie przez bardzo uroczą miejscowość. Po drodze bardzo fajne widoczki, do prawdy przesympatyczny krajobraz.



Po czeskich asfaltach jeździło mi się świetnie, nie ma dziur, ruch bardzo mały, w takich warunkach to można by szosówką śmigać z wielką frajdą.

W Zlatych Horach wybieram sobie knajpę tuż przy ratuszu i zamawiam obiadek z browarkiem :)



Napełniam jeszcze bukłak i ruszam w kierunku granicy kupując za ostatnie korony Staropramena na wieczorne posiedzenie :)
ZA granicą skręcam w prawo do Jarnołtówka gdzie kupuję lada i pierwszą od kilku lat Coca Colę :) Nie wiedziałem, że to cholerstwo takie drogie jest :) Zakupuję też mapę gór opawskich i ruszam w kierunku Biskupiej Kopy. Straszy burzą, więc zatrzymuję się w schronie w celu przeczekania, po chwili podjeżdża biker. Rozmawiamy przez chwilę, wypytuję go możliwość podjazdu na Biskupią. On stwierdza, że nie będzie już padać i pojechał - też na Biskupią, ale mocnym technicznym podjazdem na który nie chciałem się pchać z cieżkawym plecakiem bo pewnie by się skończyło na wnoszeniu roweru. Ja postanowiłem jeszcze poczekać, ale rzeczywiście burza się oddaliła i pojechałem. Ostatni odcinek podjazdu (po granicy) też okazuje się trudny technicznie i stromy, przynajmniej dla mnie i parę razy muszę zejść z rowerka. Wchodzę na wieżę widokową (2.50zł lub 16KC). Potem gadam z Czechem z kasy o mojej ramie i plusach i minusach różnych hamulców.

W dole Zlate Hory



Planowałem spać gdzieś tu w pobliżu ale zjazd do Jarnołtówka mi się spodobał i nie chciało mi się zatrzymywać (byłem tam w kilka min:D) :) poza tym było jeszcze całkiem wcześnie a ja nie miałem jeszcze dosyć gór :) Postanowiłem, że wjadę na przeciwną stronę doliny i tam się prześpię przy Żabim Oczku. Długo szukałem prowadzącego tam szlaku ale się udało (było trochę przedzierania się przez pokrzywy) i rozpocząłem zmagania ze stromym podjazdem. Po drodze poganiały mnie odgłosy nadciągającej burzy.

Góra w tle to Biskupia Kopa, byłem tam całkiem niedawno :)


Noclegownia



Komentarze
Mlynarz
| 23:56 sobota, 16 czerwca 2007 | linkuj W tamtym rejonie jest cała masa niezłych podjazdów :)
Ale ten na Pradziada to jest klasyka hehe

Planuję wybrać się pod koniec lipca do mojej babci i wtedy sobie pośmigam w Krainie Pradziada i po Ziemi Nyskiej :)
Mam nadzieję, że na planach się nie skończy. Wszystko będzie zależało od pracy.
tomasz | 23:41 sobota, 16 czerwca 2007 | linkuj nie no, z Pradziadem lekko to nie jest :) tylko spodziewałem się, że będzie gorzej. Tak się nastawiłem, że im wyżej tym ciężej, a tu się okazało, że nie ma aż takiej różnicy w ciężkości podjazdu na Pradziada i tego do Karlovej Studanki, ale daleki jestem od stwierdzenia, że to jakiś tam lekki podjazd :)
Mlynarz
| 23:24 sobota, 16 czerwca 2007 | linkuj Zazdroszczę Ci! Kocham tamte tereny.
Od małego co roku spędzałem w Konradowie u mojej babci każde wakacje.
Zjeździłem tam masę kilometrów na rowerku :)

W tej wycieczce jeździłeś Tomalos po drogach, które kocham ponadprzeciętnie :D

A podjazd pod Pradziada jest ciężki i nie mów, że nie hehe
40 minut bez przerwy cisnąć pod górę o średnim nachyleniu 12% do łatwych nie należy :P

pozdrawiam
blase
| 23:11 sobota, 16 czerwca 2007 | linkuj Aga może w panierce smażony syr?
A piwo to sobie właśnie otworzyłem - żywca po dzisiejszym maratonie:)
Aga
| 21:02 sobota, 16 czerwca 2007 | linkuj Blase talerza, czy kufla? :D:D:D też mi ładnie wygląda, ale nei bardzo mogę zidentyfikować to coś w panierce - kotlety Zielaka? :P suroweczki mniam ;))

Podczas takiego wypadu to można przeżyć piękną przygode aż łezka w oku się kręci na samą myśl ;)) i ten nocleg.... tak sam? Ty, rower, kiełbaski, ognisko i piwko? Mocny jesteś, albo ja jeszcze życia nie znam ;P
tomalos
| 22:28 piątek, 15 czerwca 2007 | linkuj Oj był Pradziad :) Czesiek to jednak potrafi kombinować :)
tomasz | 23:54 czwartek, 14 czerwca 2007 | linkuj relacja się pisze :)
blase
| 23:47 czwartek, 14 czerwca 2007 | linkuj No właśnie tomalos napisz gdzie ten nocleg był, ciepło było? :)

Takie ogniska to jest wypas.
A od widoku tego talerza zgłodniałem :P
Mlynarz
| 01:44 środa, 13 czerwca 2007 | linkuj Swoją drogą Tomalos, nie boisz się tak sam nocować, gdzieś na przydrożnych parkingach?

Czesiek z tego co widzę na zdjęciach to nie ma Pradziadka na bank :)
Ale może Tomalos jeszcze coś dorzuci.
Mlynarz
| 01:43 środa, 13 czerwca 2007 | linkuj Te Twoje kultowe ogniska :)
Kiełbaska i piwko! Jak miło, z Tobą mógłbym na wyprawy jeździć 365 dni w roku hehe

A jaki obiad sobie trzasnąłeś - ja już dawno takiego na oczy nie widziałem ;)
Wiktor - brat | 11:14 wtorek, 12 czerwca 2007 | linkuj No, no, no, nie poznaję brata, obiadki w restauracjach (barach), a co z Twoimi kulinarnymi wariacjami na bazie zupki chińskiej? :D Jedyne usprawiedliwienie to chyba to, że na rower nie zabierasz palnika, a ognisko w mieście trochę głupio rozpalać ;)
czesiek
| 09:35 wtorek, 12 czerwca 2007 | linkuj Czechy - Jesenik - Pradziad?
Tak sobie kombinuję. ;)
Pozdrawiam - Czesiek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa astar
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]