Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomalos osady Chlewo, Łódź. Przekręciłem już z BIKEstats 29758.89 kilometrów w tym 9317.12 po wertepach Jeżdżę z prędkością średnią 20.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomalos.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
87.75 km 58.00 km teren
06:45 h 13.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Sudety - dzień 2. Zobacz

Piątek, 8 czerwca 2007 · dodano: 08.06.2007 | Komentarze 9

Sudety - dzień 2. Zobacz też: dzień 0 - dojazd, dzień 1, dzień 3, dzień 4 - powrót
Niestety Canon pojechał w inne góry a ja musiałem pstrykać starym pożyczonym kompakcikiem :/

Bardo źródełko, G. Kalwaria (Bardzka), G. Jodłowa, Bardo źródełko (wrrr), Laskówka, Mąkolna, Złoty Stok, Orłowiec, Lądek Zdrój, Stojków, Stary Gierałtów, Przełęcz Gierałtowska, Vojtovice, Zulowa, Cerna Voda, Zulowa (wrrr), Lipova-Laze (okolice).

Wstałem około 5:00, pozbierałem zabawki i ruszyłem niebieskim (i zielonym) szlakiem pod górę, najpierw na punkt widokowy na Bardo, gdzie zastałem piękny spektakl wyłaniającego się z chmur miasta...


...a potem na G. Kalwarię z kapliczką M.B. Płaczącej. Oj ciężkim podjazdem dzień mi się zaczął. Podczas zjazdu napotkałem żółty szlak rowerowy i pomyślałem sobie, że pojadę nim i że może doprowadzi mnie do Złotego Stoku a miałem lichą mapę tych rejonów, bez szlaków rowerowych. I co? I doprowadził mnie do źródła przy którym spałem. Nie pozostało mi nic innego jak ponownie wspinać się na górę, tym razem jednak wybrałem szlak zielony, na którym deniwelacje wydawały się mniejsze. Zielonym przez Laskówkę i Monkolno odjechałem do Złotego Stoku.

Po drodze znalazłem oponkę na trudniejszy teren.


Ominąłem boczkiem Złoty Stok i skierowałem się na Lądek Zdr. Początkowo asfaltem a potem dobiłem do zielonego szlaku, by na Przełęczy Jaworowej przerzucić się na czerwony, którym zjechałem do Orłowca. Cóż to był za zjazd! Stromo jak cholera, krzaki jak diabli i jeszcze szlakiem płynął potok, dobrze, że nie przyszło mi do głowy tam podjeżdżać :) Do tego już w Orłowcu szlak prowadził przez podwórko :) Od Orłowca poszło już gładko.
Lądek


W Lądku zaopatrzyłem się w mapę Jeseników, napełniłem źródełko i obrałem kurs na granicę. Główną drogą do Stojkowa i tam pod górę do niebieskiego szlaku by potem zjechać razem z nim do Starego Gierałtowa. Jest to miejscowość, która bardzo mi się spodobała, taki koniec świata, gdzie życie toczy się leniwie, bez pośpiechu, Mógł bym tam zamieszkać :)

W Gierałtowie wskoczyłem na czerwony i nim wspinałem się na przełęcz. Przy wiacie na szlaku było rozdroże na szlakowskazie do przełączy 15min (chyba), ale widziałem, że poziomice gęsto i pomyślałem sobie, że przecież ta druga droga nie może prowadzić nigdzie indziej niż na przełęcz, więc pojechałem "tą drugą drogą". Początkowo szło super, ostro pod górę ale mniej więcej we właściwym kierunku, z czasem kierunek był coraz mniej właściwy a droga coraz mniej widoczna, aż zniknęła. Niewiele myśląc zarzuciłem rower na ramię i sru przez krzaki w kierunku granicy, bo nie mam w zwyczaju zawracać :) Tym sposobem po pierwsze i tak musiałem wnosić rower (co czekało mnie też na czerwonym) po drugie miałem sporo dalej, a po trzecie dużo wyżej bo wylądowałem niemal dokładnie na pobliskim szczycie (Hranicni Vrch). Nie pozostało mi nic innego jak zjechać do przełęczy wymijając tablice "Granica państwa przekraczanie zabronione" i krzaczory bo dość mocno granica tu zarosła. Na przełęczy robię popasik i gdy tak sobie zajadam bułkę ze zwierzakiem nagle w tym odludnym miejscu zjawia się para młodych wyperfumowanych eleganckich zakochanych żwawym krokiem maszerujących z Czech do Polski. Ja popedałowałem w kierunku przeciwnym



Super polanki zaraz za granicą




Po przekroczeniu granicy od razu pogubiłem się w zawiłościach Czeskich szkaków, ścieżek i tras rowerowych, te co miałem na mapie wcale nie zgadzały mi się z tymi co widziałem w terenie, zresztą moja mapa nie raz wyprowadziła mnie w czeskie maliny. Nie mogąc się połapać o co w tym chodzi olałem szlaki i zjechałem do Vojtovic, zjazd był suuuper, na liczniku cały czas koło 50km/h, ni to asfalt ni to szuter, co kilkadziesiąt metrów hopka nad kanalikiem odprowadzającym wodę, i życie jest piękne :D

Z Vojtovic przez Petrovice do Zulovej bardzo malowniczymi drogami. Przez Zulovą chciałem zrobić sobie skrót i w jechałem w drogę gdzie był zakaz wjazdu, pedałuję ostro pod górę, potem zjazd (miała ta droga jakieś 2km) i... dojechałem do bramy jakiegoś zakładu, w tył zwrot i najpierw podjazd a potem zjazd. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo zjazd był super (65.4km/h) :) W Zulowej stwierdziłem, że dam szansę mojej mapie i postanowiłem pojechać do Jesenika szlakiem czerwonym pieszym i zarazem trasą rowerową. I co? I dupa blada. Dwie godziny przedzierania się przez totalne krzaki (na mapie widniały drogi), prywatne działki, po nieustannych stromiznach i przeczesywania zarośli w poszukiwaniu oznaczeń. Skończyło się na tym, że ponownie wylądowałem z Zulovej. Ale nie ma tego złego... :) Do Zulovej zjechałem leśną drogą z dziurawym brukiem, wyciskając Vmax wycieczki, 68,6km/h po sporych wyrwach... była adrenalinka :)

Wstępuję jeszcze do baru po piwo na wieczór (nie mogę znaleźć otwartego sklepu) i uzupełniam źródełko. Teraz już bez bawienia się w szlaki ruszam asfaltem na Lipova-Laze. Myślałem że dojadę do Jesenika, ale jeszcze przed Lipovą skręcam w boczną drużkę i rozbijam się pod świerkiem ze względu na niespodziewany i silny ból w lewej nodze. Jak leżałem sobie już w śpiworku i spijałem piwko to bardzo blisko przeszła sarna a kilka minut potem kuna.






Komentarze
blase
| 23:05 sobota, 16 czerwca 2007 | linkuj Tomalos i to jest to, nocleg miliardgwiazdkowy.
Mało jest zawodników którzy tak o, samotnie w lesie na ściółce;)
szacuneczek
Mlynarz
| 04:02 sobota, 16 czerwca 2007 | linkuj Big szacun! :D
czesiek
| 22:29 piątek, 15 czerwca 2007 | linkuj Czyli pod gołym - bardzkim niebem. :)))
Jeszcze raz gratki Tomasz.
pzdr - czesiek
tomalos
| 22:26 piątek, 15 czerwca 2007 | linkuj ja nocował w hotelach: źródełko, świerkowy i skalny, wszystkie oczywiście pięć (miliardów) gwiazdek (nad głową) :)
czesiek
| 08:30 piątek, 15 czerwca 2007 | linkuj Błażej - On spał na... Drodze Krzyżowej, obok tzw. studzienki.
Lecąca tam woda ma - podobno - właściwości lecznicze oczu.
Pozdrawiam - Czesiek
blase
| 23:48 czwartek, 14 czerwca 2007 | linkuj Chłopie gdzieś Ty tam nocował?
czesiek
| 09:20 wtorek, 12 czerwca 2007 | linkuj Agnieszka - Tomasz specjalnie to robi (brak opisu).
On tu kogoś sprawdza. ;)
Zastanawiam się jak jechał z Przełęczy Gierałtowskiej do,
a właściwie nad moje Bardo (ostatnia fotka). :)
Pozdrawiam - Czesiek
Aga
| 07:38 wtorek, 12 czerwca 2007 | linkuj I want opis :)
Na ostatnią fotkę kopara mi opadła, pierwszy raz widzę coś tak pięknego..... jak w bajce.......... mmmmmmmmmmmmmm to nie to samo co widok z IV piętra na zamglone osiedle ;)
pyszard
| 01:17 wtorek, 12 czerwca 2007 | linkuj kodaczek daje mocno nasycone kolory, ja to zawsze lubiłem :) opona od ciągnika może byc fajnym schronem przed burzą a ostatnia fotka przypomniała mi jak wchodziliśmy na Wileką Raczę zimą 2004, wtedy w takiej "dziurze" w krzkach podglądaliśmy Tatry <buja w obłokach>
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa umies
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]