Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomalos osady Chlewo, Łódź. Przekręciłem już z BIKEstats 29758.89 kilometrów w tym 9317.12 po wertepach Jeżdżę z prędkością średnią 20.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomalos.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
113.15 km 30.00 km teren
06:00 h 18.86 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Dolny Śląsk. Dzień 1. Wierzbno

Sobota, 28 kwietnia 2007 · dodano: 28.04.2007 | Komentarze 4

Dolny Śląsk. Dzień 1. Wierzbno - Ślęża - Świdnica - Książ - Chełmiec.

Rano pobudka w miarę wcześnie bo plan ambitny. Chciałem zdobyć Ślężę i najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich - Chełmiec.

Zaopatrzyłem się w prowiant u cioci i ruszyłem przez pola rzepaku...


...na Polwicę (nie obyło się bez zwiedzania - błądzenia), potem śmignąłem nad A4...


Pogoda sprzyjała, ciepło, słonecznie i leciutki wiaterek. Pojechałem przez Boreczek, Borów, Tyniec Nad Ślęzą. Właściwie od samego Wierzbna cały czas Ślęża była widoczna.


Dalsza trasa wiodła przez Wilczkowice (tamtejszy kościół)...


... do Sobótki. Ślęża już blisko.


Nie wiedziałem jaką trasą najlepiej wjechać na Ślężę rowerem, więc puściłem się za pieszymi szlakiem czerwonym. Jak się okazało na rower była to trasa trudna, bardzo trudna, chwilami za trudna - w trzech miejscach rower musiałem trochę wnosić. Największy kawałek w okolicach Panny z Rybą, potem fragment za równo ułożonymi na drodze kamieniami i trochę przed ostatnim podjazdem. Masa kamieni i głazów, b. duże nachylenie. Zmęczył mnie ten podjazd.

Proszę się nie nabijać z mojej mało gustownej kreacji ;)



Pola rzepaku ze Ślęży wyglądały rewelacyjnie (szkoda, że przejrzystość powietrza była taka sobie) a ludzi na szczycie masa.


Teraz zjazd po wysypanej kamieniami drodze w kierunku miejscowości Wiry. Jedzie się super, pozwoliłem sobie więc na trochę brawury... i przestało być super, dobiłem tylną obręczą i złapałem węża. Nic to, pomyślałem, zmienię dętkę i znowu będzie super. No to do dzieła, zmieniłem dętkę, sięgam po pompkę przy koszyku na bidon... O k...! Nie ma! Teraz już wiem co się z nią stało, musiałem ją wytrącić jak przenosiłem rower na podjeździe. Czekam parę minut i jedzie rowerzysta, pożyczył mi pompkę i teraz już jadę ostrożniej bo w razie kapcia będzie problem.

Na zjeździe miałem ustawione najtwardsze przełożenie i wszystko wydawało się OK. Jak dojechałem do parkingu kręcę prawą manetką a tu nic! Zerkam co jest grane... zerwana linka... wnerwiłem się nie na żarty. Może była już licha i nie zauważyłem tego przed wyjazdem a może to jakiś kamień bo słyszałem w czasie zjazdu dwa lub trzy konkretne walnięcia. Pytam kilku rowerzystów czy nie mają zapasowej, niestety nikt nie miał. Czym prędzej kieruję się do Świdnicy żeby znaleźć przed 15:00 (sobota) jakiś sklep rowerowy. Teren pagórkowaty a ja mam praktycznie tylko dwa biegi, z przodu 2 i 3 a z tyłu tylko 9 (pod jedną górkę musiałem zastosować z przodu 1, bo nie dałem rady na 2). Szybko odnalazłem sklep zakupiłem pompkę, linkę i kawałek pancerza, bo stary był w katastrofalnym stanie (więc jednak kamienie były winne). Zatankowałem też wodę do bukłaka i dostałem gratisowy plan miasta. Pan ze sklepu był bardzo uczynny i służył mi czym potrzebowałem (raczej nie często wożę ze sobą obcinaczki do linek :D). Usterki naprawione, rączki umyte, można jechać.


Przyszła kolej na Kościół Pokoju...



... i rynek w Świdnicy (wzorowany na wrocławskim, tylko dwa razy mniejszy)


Następny w kolejce był zamek Książ, niestety szczęście mi dziś nie sprzyjało, na zamku jakiś festyn kwiatów, ludzi tłum, pełno straganów, to kitu.


Zmyłem się z stamtąd fajnym zjazdem do Pełcznicy, gdzie zakupiłem kiełbaskę i bułeczki na wieczorne ognisko. Teraz kierowałem się już w stronę Chełmca przez Strugę i Lubomin. W Strudze kolejne zakupy bo uprzytomniłem sobie, że jutro przecież niedziela i może być kiepsko z zakupami, w sklepie napełniłem też bukłak ohydną wodą (smakowała jak z basenu kąpielowego).

Przez te awarie stało się jasne, że na Chełmiec już dziś nie wjadę. Wygląda groźnie ten Chełmiec.


Na zboczach Chełmca poszukałem dogodnego i ustronnego miejsca na ognisko i spanko...


Nie szukałem żadnego zadaszenia, bo prognozy jednoznacznie wskazywały, że opady są chyba ostatnią rzeczą jakiej należy się spodziewać. I co? I w nocy zaczęło padać (wyjątkowo niefartny dzień). Najpierw bardzo nieśmiało, więc sporo czekałem myśląc, że może przestanie. Po godzinie jednak rozpadało się na serio i musiałem zjechać kilka mozolnie wydartych górze kilometrów do widzianego ostatnio przystanku. Sprawdziłem o której przyjedzie pierwszy autobus - 5:07. Nastawiłem budzik na 4:55 i dokończyłem przerwany sen. O dziwo ktoś przyszedł na ten autobus i powiedział mi nawet "dzień dobry" :)



Komentarze
Anonimowy tchórz | 11:03 wtorek, 22 stycznia 2008 | linkuj ale fajne fotki
Mlynarz
| 14:55 sobota, 5 maja 2007 | linkuj No Tomalos, ładnie sobie poczynasz :)

Dałeś bardzo fajny opis tej wycieczki.
Koleś ze sklepu rowerowego, o którym wspomniałeś... fajnie, że jeszcze jest dużo takich ludzi.
I właśnie z takimi się dyskutuje :)

Ja kiedyś podszedłem do sklepu rowerowego w Żarach (koło katedry, każdy zna tamtego cymbała, który prowadzi tamten pseudo sklep i serwis), by poradzić się w sprawie regulacji hamulca tarczowego.
Powiedział do mnie tak: "No wiesz, ja tu k... prowadzę serwis a nie szkółkę naprawiania rowerów"
Po prostu Mirek to zwykły burak, nawet nie wie ilu klientów stracił przez swoje buraczane zachowanie.

pozdrawiam!
kosma100
| 06:52 środa, 2 maja 2007 | linkuj O Dżizas! Chyba było zimno...
Co widać na fotce - tak drżałeś z zimna, że nawet masz głowę rozmazaną ;P
Fotki - jak zawsze PIĘKNE ;)
I wycieczka - suuuuuuuuper!!!!
Pozdrawiam
czesiek
| 22:50 wtorek, 1 maja 2007 | linkuj Jednak Ślęża + Kościół Pokoju w Świdnicy. :)
Pozdrawiam - Czesiek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ycies
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]